Wczoraj miałam mały kryzys - po tym, jak córka spytała mnie dlaczego mam taki duży brzuch i czy noszę dzidziusia. 😐
No... stwierdziła fakt. Trochę schudłam, ale brzuch wciąż odstaje. Małe dzieci są takie szczere i bezpardonowe 🤔
Na szczęście nie raz mówiła mi też, że jestem najpiękniejsza na świecie 🤪😁
Dziś się z tego śmieję, ale wczoraj w jakiś sposób mnie to kopnęło. Skończyło się wieczornym zjedzeniem, którego żałuję. Co za beznadziejny mechanizm - czuję się źle, bo jestem gruba, więc znów jem. Kobieca logika.
Na szczęście miałam dziś akurat sesję z psychodietetykiem i temat ogarnięty. Trafiłam na cudowną specjalistkę, daje mi takiego powera - czuję, że naprawdę się przy niej rozwijam i naprawiam.
Dopadł mnie mocny @, więc zważę się za parę dni... powiedzmy - 5 kwietnia. Sama jestem ciekawa co pokaże waga, tym razem prawie cały miesiąc był jednym wielkim sukcesem w działaniu.
Ale i tak - nieważne, co zobaczę na wadze - nic mi nie odbierze dobrego samopoczucia, tych wszystkich cudownych wiosennych spacerów, które odbyłam i zadowolenia, które odnalazłam ❤
A w ogóle osoby, z którymi widziałam się w weekend mówiły, że widać po mnie zmianę - wagową i nie tylko 😁 Ponoć rozkwitłam i zmalałam. 😍
Jeszcze tylko zmniejszyć brzuch 😉
Jedzenie:
Śniadanie: 2 kromki, szczypiorek, sałata, serek śmietankowy, 6 małych pomidorków, 2 jajka, serek wiejski.
II śniadanie: 2 tosty, hummus z papryką, sałata, pomidor, szczypiorek, jabłko.
Obiad (w planie): zupa buraczkowa z ziemniakami, kiełbasa z szynki.
Kolacja (w planie): skyr pitny, odżywka białkowa, wiśnie, borówki, banan.
Wieczorem w planach - oczywiście spacer :)
Miłego dnia! 😉