Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
4/90 WAGA: 65,9


Na początku cyferki mi się poprzestawiały i napisałam 56,9. :D Nie obraziłabym się za taką wagę. Lubię jak ubrania leżą idealnie, a na moim ciele nigdy nie leżały. Jeszcze za czasów liceum gdzieś ta piątka z przodu się zdarzała, ale to przy mocnym trzymaniu miski i treningów. Parę lat temu urodziłam córkę, do porodu przez szereg komplikacji szłam z wagą powyżej 100kg. Już wątpię, że brzuch wchłonie się kiedyś tak, że będzie zupełnie płaski bez żadnej ingerencji chirurgicznej. Ale nie taki mam cel. Wydałam na świat swojego klona, więc nie cofnęłabym tego za żadne skarby świata, a ciąć się nie zamierzam. :)

Wczoraj zamiast potrawki z kurczakiem - jajecznica z dwóch jaj z kiełbasą z kurczaka i połówką bułki żytniej. Udało się nawet o 21 pojeździć na rowerku. Przed rowerkiem zjadłam 3 duże wafle ryżowe. Odpowiada mi taki model żywienia, ale nie da się ukryć, że już wstaje na takiego głodniaka rano, że śniadanie jem w dwie minuty. 

Dziś dzień będzie w ciągłym biegu, bo od razu po przedszkolu ruszamy w teren, bo od jutra znowu brzydka pogoda. Dobrze, że mam obiad z wczoraj :D Postaram się wcisnąć te pół godziny na rowerku chociaż, a od przyszłego tygodnia albo zwiększyć ilość min, albo wyjść na 5km bieg. Po ostatnim biegu, na który wyszłam z przypływu jakiejś motywacji, bez rozgrzewki i rozciągania po, moje nogi dochodziły ponad tydzień do siebie.. 

Menu:

- owsianka z płatkami kukurydzianymi, owsianymi, masłem orzechowym dżemem porzeczkowym, serkiem wiejskim

- mała ciabatta, dwa jaja 

- potrawka z kurczaka

- nie wiem :>

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.