Wczoraj na obiadokolację: jajecznica z dwóch jaj, 30gr boczku, 100gr piersi z kurczaka usmażona na łyżeczce oleju; dwie kromki chleba pszennego z cienką warstwą masła
Pojeździłam 40min na rowerku. Byłam sama z córką, ale jak wróciłyśmy przed 18 do domu to zjadła i dostała bajki. Miałam chwilę dla siebie. Tyle co wsiadłam i napisali z pracy, więc połowę czasu jeździłam z laptopem w rękach. :/ Podwyżka w lipcu i tylko ta myśl mnie tutaj trzyma.
Mam spadek nastroju w ostatnich dniach i jakbym nie miała dziecka, to wzięłabym wolne, żeby leżeć. Mamy w miarę posprzątane. Jutro mąż ma wolne, więc zajmie się młodą i trzeba ogarnąć łazienkę. Oczywiście całe święta goście, ale ja zapraszam tylko na deser, nie chce gotować dla wszystkich, tylko odpocząć. W planach mam sernik, ale na pewno zrobię coś jeszcze, choć nie mam pomysłu co. Dodatkowo mąż zażyczył sobie zwykłe tiramisu. Ja się narobię, ale pewnie nawet nie spróbuję. :D
Dziś w menu żadnych nowości.
1. owsianka
2. ciemna bułka ze 100gr łososia, pomidorki koktajlowe.
Przyniosłam do pracy masło, bo to wszystko co jem jest dosłownie mdłe.
3. może jakieś warzywa na patelnię z ryżem i jajkiem.
Zrobiłam obiad na dziś, ale pewnie mąż zapakuje sobie do pudełka, a mnie to tam obojętne, co zjem.