Wiecie co? To jest jakieś mega dziwne, ale czuję tutaj od was takie ciepło, wsparcie i akceptację, że to wpływa nie tylko na kwestie odchudzania. Wszystkie jesteście tak różne i do tego tak różne ode mnie, a się okazuje, że to nie jest przeszkoda, tylko wartość:D. Takie mam rozkminy dziś od rana. I jeszcze takie, że ja słabo rozumiałam do tej pory naturę emocji. Niby czytałam dużo, ale jakoś nie umiałam odnieść tych wszystkich mądrych rzeczy do siebie. Np. taka tęsknota. Dla mnie to było nieprzyjemne poczucie braku i pustki. Domagające się natychmiastowego zagłuszenia. No i jeszcze skoro za czymś tęsknię, to znaczy, że tego chcę. A to przecież bardzo powierzchowna i pochopna - zarówno interpretacja jak i metoda działania. Zaraz mam zajęcia, więc (być może na szczęście:D) nie rozwinę tych wywodów. Fakty na początek kwietnia są następujące: 1. czuję się o niebo lepiej, 2. czuję, że wiem co mam robić (tak ogólnie, ze wszystkim), 3. wiosna jest podstępna i włącza w człowieku dziwne obszary.
Śniadanie: Jajko sadzone, paróweczki drobiowe, warzywka, musztarda, majonez, pesto.
II śniadanie: Bułka szpinakowa z pastą z tuńczyka i jajek, warzywka.
Obiad: Powrót do dzieciństwa. Pulpety w sosie koperkowym (jeszcze słoik został na któryś następny dzień), ziemniaczki, surówka (niby mizeria, ale jeszcze z sałatą lodową), marchewka z groszkiem.
Miłego dnia. Dobrego tygodnia i jeszcze lepszego miesiąca 🥰.