Umiem upiec pyszne warzywa i pasztet (Złotko, jeszcze raz dziękuję).
A teraz zachciało mi się pieczonej piersi z kurczaka, bo to "samo się robi" i dobrze pasuje do treningów siłowych.
Na pierwszy raz wybrałam pokrojoną w warzywach. I zanim mięso się upiekło, a właściwie to ugotowało (ja po latach bycia vege lubię, żeby mięso, mięsa nie przypominało, a to było takie blee), to z warzyw zrobił się mus ziołowo_warzywny. S. powiedział, że pyszne i wsunął wszystko.
Drugi raz pieczona była tylko pierś z dużą ilością ziół. Wyszła sucha jak wiór, z chrupiącą skórką. Super, szczególnie jak się na cienkie plasterki pokroi. Warzywa pieczone oddzielnie.
Do następnej próby S. się zgłosił..?
Poniedziałek: 30 km rower + mobilizacja + 1h siłowni
Wtorek: 20 km rower +G.B. rozgrzewka, tabata, brzuch, rozciaganie
Środa: 20 km rower + G.B. dzień nr 1 ok. 50 minut
Czwartek: 20 km rower + G.B. dzień nr 2
Piątek: 10 km rower + G.B dzień nr 3 i wyjazd do naszego lasu tempem ślimaka, takie korki.
Sobota_Niedziela: około 70 km wykręcone, troche grzybów nazbierane.
Jedzenia mało, rzadko, zdrowo = -1,5 kg