Wyznanie winy:
Wczoraj zasnęłam o 22. 00
obudzilam się o 22:40 na siku. Zjadłam 4 kostki czekolady Milka Oreo i poszłam spać.
wiecej grzechów nie pamiętam.
😔
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (113)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 148939 |
Komentarzy: | 3450 |
Założony: | 27 marca 2017 |
Ostatni wpis: | 17 kwietnia 2025 |
kobieta, 34 lat, Lublin
161 cm, 87.30 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Wyznanie winy:
Wczoraj zasnęłam o 22. 00
obudzilam się o 22:40 na siku. Zjadłam 4 kostki czekolady Milka Oreo i poszłam spać.
wiecej grzechów nie pamiętam.
😔
Dzień 41. Poniedziałek. Ciągły nerw.
Hej. Dziś drugi dzień okresu. Masakra..mam nerwy na wierzchu. Dzieci do tego były dziś wyjątkowo nie grzeczne. Każde karmienie masakra... A ile było krzyków ehh szkoda gadać... 😔 No ale już leżą w łóżeczkach. Zaraz zasnął a ja w ramach treningu idę sobie trochę chwasty powyrywać z sadzonek także taki dziś fitness. Nie miałam jakoś siły w południe ćwiczyć bolał mnie brzuch. Proszek zadzialal. Teraz jest ok. Co do diety dziś nawet dobrze. Ale zdarzyło mi się podejść dwa razy między swoimi zaplanowanymi posiłkami. No ale nie było Źle.
sniadanie. Owsianka z bananem orzechami i wiórki kokosowe.
II śniadanie. Pasztet drobiowy domowy i sałatka ( pekińska/ pomidor pół / Ogórek kawałek / majonez łyżeczka )
potem podjadalam plaster sera żółtego i jeden wafelek taki jak wafle z nadzieniem się robi.
obiad. Mięso z udka kury gotowane z warzywami na patelnię i 4 kluski.
plus dwa takie wafle na dworze jeszcze
kolacja. Sałatka - śledź marynowany pekińska 2 jajka na twardo plaster sera żółtego majonez
przed snem pewnie będę głodna więc wypije sobie kakao albo kawę inke z mlekiem :)
Dzień 40. Imprezka urodzinowa taty.
Hej . Dziś dzień mi minął bardzo szybko. Rano pojechałam z dziećmi do moich rodziców na urodziny mojego taty 60te ;) ale powiem Wam że mimo imprezy nie zgrzeszyłam aż tak bardzo. Ale po kolei. Na śniadanie zjadłam dwa wafle ryżowe z dwoma jajkami na twardo do tego mizeria z ogórka i cebuli i łyżka śmietany. Potem kawa u rodziców tylko kawa. Na obiad rosol i na drugie ziemniaki gotowane kotlet drobiowy dewolaj i surówką z kapusty pekińskiej. Zjadłam kawałek tortu. To był mój grzech. I tyle. Jak wróciłam to nic nie jadłam w domu. Kolację zjadłam o 18:30 dwa jajka faszerowane ( żółtko trzy plastry chudej szynki, łyżka majonezu) i pół pomidora. Także dziś mimo wyjazdu było ok. Wody mało bo tylko 1.2 l. Ale jeszcze coś wypije zanim pójdę spac. Moje dzieci grzeczne były i w aucie i u dziadków. Aż w szoku jestem 🤗 właśnie zasypiają dopiero. Dziś później bo starszy zasnął w aucie jak wracałam i dlatego trochę dziś później idą spać. Ale może zacznie wstawać później bo 4 czy 5 rano to bardzooo wcześnie :(
dzis bez treningu. Jutro już w domu normalny dzień to pocwicze :)
a to moje śniadanie i kolacja.
pozdrawiam serdecznie :)
Dzień 39. Sobota. Próba zmian.
Hej. Dziś tak sobie pomyślałam że trochę w swojej diecie ograniczę węglowodany. Pisałam o tym już wczoraj a dziś zaczęłam już coś sobie w głowie planować. Byłam na zakupach. No i zacznę działać.
Dzis dzień dietowo tak pół na pół.
sniadanie cebularz z masłem. Kawa z mlekiem.
II śniadanie kawałek ciasta. Kawa. Gotowane podudzie z kurczaka pół pomidora śmietaną 18% łyżka.
obiad ( na zimno ) dwa wafle ryżowe masło wędlina z indyka 4 plastry. Majonez. Pomidor.
I tak mnie jakoś trzyma ten posiłek że jeszcze nie jestem głodna. Coś zjem na kolację ale nie wiem co. Może jajko ?
najblizsze 10 dni nie jem węglowodanow na kolację. Ograniczę też porcje węglowodanów w innych posiłkach. Z 3 kromek na 2 kromki. Itp. taki mój plan na najbliższe 30 dni.
A jutro miły dzień bo jade z dziećmi do rodziców tata kończy 60 lat. Będzie moje rodzeństwo. Nie widziałam się z nimi bardzo długo. Cieszę sie. Mąż w nocy wyjeżdża a tak to czas szybko minie :)
Hej. Dziś dzień co do diety taki sobie. Wrzuciłam trochę luzu. I pozwoliłam sobie na czekoladę po obiedzie kilka kostek. Nie liczyłam. Ale od początku. Rano wypiłam kawę i pojechaliśmy na zakupy. Mój błąd że nie zjadłam chociaż jednej kanapki. Wróciłam o 10 jużz mega głodna. Zjadłam śniadanie. Dwa jajka na masle z serem żółtym i wafel ryżowy z serkiem kanapkowym. Ale późne śniadanie tylko otworzyło mój kurek z jedzeniem i podjadaniem. Ciągle byłam głodna. A to wafelka pół po dziecku itp. no nic. Do obiadu jakoś wytrzymałam. Na obiad smażona kiełbasa śląska. Zjadłam kawałek. Kromka chleba białego. Ketchup. Po obiedzie ta czekolada i kawa. Potem kończyłam ciasto. Robiłam krem do biszkopta tako gotowiec z proszku na mleko. I trochę oblizalam łyżkę. Ale robiłam lepsza wersję i ubilam też śmietankę 30 do tego i też oblizalam łyżkę dwa razy. Ehh. No nic. Poszłam na dwór z dziećmi bo w końcu przestało padać. Na dworze zjadłam kawałek tego ciasta bo dzieciom dawałam. I teraz jestem przed kolacją. Dzieci usypiają. A już mąż mnie się pytał czy może jakieś winko do kolacji jakiś Wieczorek romantyczny się szykuje wiec się skusze ;)
a tak sobie pomyślałam że jednak ograniczę węglowodany. Nie będzie liczyć i ważyć bo nie mam na to ani ochoty ani czasu ale stopniowo będę z nich rezygnować. Zacznę od jutra i wyrzucę węgle z kolacji. Po tygodniu wyrzucę także z obiadu a w trzecim tygodniu ze śniadania. Pamiętam jak w październiku schudłam 4 kg ograniczając właśnie węgle. Trzymajcie kciuki ;)
dzis trening był krótki 16 min na pośladki. Jutro zrobię coś ambitniejszego jakąś tabata czy cardio żeby trochę spalić tłuszczyk ;)
milego wieczorku :)
Hej. Dziś lepszy dzień. Przynajmniej na razie. Trzymam się planu. Zrobiłam trening. Menu wstawię wieczorem całe. Dziś w głowie mi się nowy cel motywacyjny. Ale od początku. Z mężem jestem prawie 5 lat po ślubie. Minie nam we wrześniu. Do ślubu szłam z waga ok 67 kg. Dużo ćwiczyłam i wyglądałam naprawdę dobrze jak na tyle kilogramów. Ostatnio mówię do męża żeby zabrał z garażu moja suknię ślubną i wyniosl na strych w nowym domu a on mi że po co mi ta suknia żeby wyrzucić 😭🤦 no i śmiechem żartem że i tak się w nią nie zmieszczę. Puściłam koło uszu ta kąśliwa uwagę bo to w stylu mojego męża. Przyzwyczailam się do jego przytyków i czasem mi przykro czasem to oleje. Ale tak sobie dziś postanowiłam że na rocznicę ślubu zapne się w te kieckę! 🤷🤦 I udowodnię mu że potrafię o siebie zadbać. A co! 💪
Dzis zaliczyłam solidny trening. 30 min tabata 💪 jestem z siebie mega dumna. Spociłam się jak mysz ale warto.
milego dnia :)
Hej. Jest noc..nakarmilam syna. Śpi. Ja nie mogę spać. Na ustach czuje ciągle ślady moich grzechów. Ale od początku.
rano było ważenie i super bo spadek prawie 1 kg 🤗 no i kolejny strach chy to utrzymam. Żeby nie było tak jak zawsze. Mały spadek i codziennie nagroda za to.
no ale w dzień było dobrze. Posiłki szły mi zgodnie z planem. Wypiłam nawet prawie 3 l wody - takie gorąco dziś u nas było... No ale po południu się zaczęło. Po dosyć obfitym obiedzie zrobiłam sobie kawę i zjadłam ciastko owsiane z czekoladą. Ale nie jedno tylko chyba 5 szt... Potem na dworze z dziećmi jeszcze 3. No nic zapchalam się. Kolacji nie robiłam. O 19 dzieciaki zasnęły poszłam kosić trawę. Po kąpieli 21:30 stwierdzilam że jednak coś zjem. Padło na pół bułki drożdżowej masło orzechowe plaster sera żółtego. I było by ok. Ale doszly jeszcze chrupki miseczka 30 gr. Płatki z mlekiem i śmietanka 30 % i czekolada jakąś Milka z orzechami i toffi 6 kostek 😥😭 i tak po takiej bombie kalorii z trudem zasnęłam. A czekoladę czuje do tej pory feee
I zła jestem bo wiem ile pracy mnie kosztuje każde kilkaset gram mniej na wadze a znając życie szybko to nadrobię jak zwykle... A bardzo nie chce. Na usprawiedliwienie dodam że mam 27 dzień cyklu więc pewnie przez nadchodzący okres ten napad. Aczkolwiek to mnie nie usprawiedliwia. No nic. Od jutra kolejne 4 dni bez słodyczy. Dziś sobie doslodzilam za wszystkie czasy...
a oto moje menu.
sniadanie. Omlet 3 jajka i 3 łyżki otrąb pszennych łyżka śmietany. Olej. Warzywa z wczorajszego obiadu trio cebula koncentrat pomidorowy.
II śniadanie. Bułka z masłem orzechowym. Kefir.
obiad. Makaron ciemny z warzywami z patelni w sosie własnym pomidorowym ze śmietanka i dwa mielone.
no i potem ta lawina cukru ... 🤦🙍
ehh szkoda mi tego dnia. Ale widać tak musiało być. Nie ma co się użalać. Poprawie koronę i idę dalej. Jutro będzie pięknie obiecuje !
Hej właśnie się zwazylam i pokazała moja szklana dama -0.9 kg w tydzień 🤪🤗😃
77.1->76.2 kg :)
dla mnie to mega duzo. Bardzo się cieszę.
z wymiarów
talia i brzuch - 1 cm
biodra - 1.5 cm
szyja - 1 cm.
nogi bez zmian ale powoli się zrobi :)
i przedłuże sobie nie jedzinie słodyczy o kolejne 4 dni ;)
dobrze się czuje nie ciągnie mnie. A wiem że jak zacznę to już będę ciągle coś podjadać...
no i może skóra mi się uspokoi bo mam okropne wypryski 🙄😔
Dzień 35. Upalnie. Idealnie. Do kosiarki
przystąpić czas.
Hej. Dziś super dzien. Ciepło. Idealnie. Dzieciaki cały prawie na dworze. Mmm pięknie. Mąż już pojechał do pracy. Może to i lepiej. Trochę zarobi w maju. Na lipiec na panele się przyda. Moje dzieci właśnie są w fazie zasypiania a na mnie czeka wieczór z kosiarka. Matko jak ta trawa rośnie jak szalona 🤦 no nic trzeba kosić. Po szczepieniu już jest ok. Ręka nie boli. Nic mi nie jest. Jutro myślę że zrobię trening coś na pośladki i uda bez skakania. Jutro też dzień ważenia ahh trochę się stresuje ale czuję że coś powinno spać. Chociaż nie chce się nastawiać bo może to tylko moje złudzenie... Jutro zobaczymy. Szklana zimna dama prawdę mi powie...
kolejny dzień nie jadłam nic słodkiego 🤗
a oto moje menu.
sniadanie. Dwie kromki razowca z serkiem kanapkowym ser twarogowy i miód.
II śniadanie. Banan jabłko. Orzechy. Kawa z mlekiem.
obiad. Kotlet drobiowy. Góra surówki z kapusty pekińskiej. Dwie łyżki ryżu z sosem.
kolacja. Dwie kromki razowca z serkiem kanapkowym i sekrem twarogowym. Surówka z kapusty pekińskiej.
chyba dobrze dziś było :)
Dzień 34. Poszczepienna masakra
Hej. Dziś był ciężki dzien. Po wczorajszym szczepieniu w nocy rozbolała mnie ręka. Nie mogłam spać na lewym boku a uwielbiam na nim spać więc obudziłam się rano bardzo nie wyspana. Od rana zero sił. Ból mięśni nóg. Ledwo się toczyłam po pokoju. Poscielilam łóżko i zlały mnie poty. No ale zebrałam się w sobie. Ogarnęłam szybko obiad i wyszłam z dziećmi na dwór bo dziś pogoda idealna była. W południe doszedł ból głowy. Po południu nogi przestały boleć a zaczęły plecy szyja i nadal głową masakra. Wieczorem już jest lepiej. Mam więcej sił i liczę że jutro w południe już coś pocwicze.
Co do diety to nadal dziś nie zjadłam nic słodkiego 🤗 no i nawet się trzymałam dobrze. Jedynie teraz zjadłam 3 plastry sera żółtego tak mnie naszło. A że kolacja była o 19 a potem się wzięłam za sprzątanie w nowym domu to zglodnialam... Ale lepsze to niż słodycze 🤦
sniadanie. 3 jajka na masle. Cebula. Szczypior. Dwie kromki żytniego. Kawa z mlekiem.
II śniadanie. Kawa z mlekiem. Banan. Kromka razowca maslo orzechowe. Plaster sera żółtego. Łyżeczka dżemu truskawkowego domowego.
obiad. Dwie łyżki ryżu białego z sosem bolońskim. Pierś z kury pieczona z porem. Ogórki konserwowe.
przskaska garaż chrupek kukurydzianych
kolacja. Trzy kromki razowca masło cienko ser biały twarogowy dżem truskawkowy.
dzis zdjęć brak. Jakoś nie miałam kiedy robić. Mąż w domu i taka rozdarta jestem. Jutro już się ogarnę ;)