Kupiłam sobie na imieniny ekstra prezent. Nie jakiś tani zapchajdziur, nie ciuch czy słodycze, ale praktyczny. Bo ja do bólu praktyczna jestem. Ale do brzegu. Ten prezent to… podkaszarka akumulatorowa 😁 Jak tylko mąż złożył poleciałam na działkę testować Wypróbowałam, działa jak talala🙂 jestem mega zadowolona.
Co do mojej pogryzionej nogi, to jest znaczna poprawa. Chyba za sprawą włączenia do leczenia Olfenu we wtorek. Pije wapno, łykam olfen, smaruje maścią sterydową. Uff, a już myślałam, że bez lekarza się nie obejdzie, bo wyglądało paskudnie. Teraz prawie śladu nie ma.
Wprowadziłam małą zmianę, żeby nie żreć bananów wieczorem. Otóż śniadanie robię dopiero rano, nie wieczorem jak dotąd. Jest postęp, bo trzymam fason i bananki wieczorem to przeszłość. Brawo ja😉
Dietowo, hmm. W tygodniu wpadły baryłki z whisky😛 Mąż dostał na dzień ojca, musiałam mu pomóc, żeby się nie ubzdryngolił :) Ale prawie w bilansie było, to jakby się nie liczy. Waga bez zmian, co i tak jest cudem, bo zwykle po włączeniu leków przeciwzapalnych rośnie o 2 kilo. No i miałam w tym tyg. problemy kibelkowe. Wczoraj miałam jakiś kryzys i jak mnie dopadło ssanie, to zjadłam z rozpędu i z dziką rozkoszą dwie porcje bitej śmietany z proszku. Co za błoga ulga. Kto zna ten ból, ten zrozumie.
Waga na stałym poziomie/64,4/, więc nie wklejam tabelki. Kalorie średnio 1700, woda ładnie pita/1,8l/, kroki średnio 10k.
Za chwile/jutro/ mamy z mężem rocznicę ślubu, taką piękną, okrąglutką, 35 lat razem i postanowiłam zaszaleć. Jedzeniowo 🤪 słodko znaczy, jak to ja. kasiaa..kasiaa kusiła bezą i tak za mną ta beza chodziła, że wychodziła. Bezy piec nie umiem i chyba nie chce się naumieć, wiec poszłam na łatwiznę i kupiłam na allegro małe beziki :) i krem w proszku. Powstało coś takiego:
Miód na moje serce, czyli słodki dzień, nawet baaardzo słodki:)