Pamiętnik odchudzania użytkownika:
figurowa_kobieta

kobieta, 39 lat, Kraków

167 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 stycznia 2015 , Skomentuj

Walka o figurę fitnesski nadal trwa, staram się nie przekraczać wyliczonych 1800 kcal. Trening siłowy skończył się zapaleniem mięśnia w obrębie lewej łopatki, na początku myślałam, że to przewianie, ale wystarczyło wziąć ponowne sztangę na plecy i bolało jak cholera, ale dzisiaj już dałam radę i wszystko gra 8) Wczoraj grałam z siostrzenicą na xboxie kinect, świetna sprawa dla chcących zrzucić tu i ówdzie, no i jakaś alternatywa dla dzieci siedzących z nosem w komputerze.

Kolejna pracująca niedziela za mną, wolna będzie dopiero 15.02, ale cieszę się, że w dobie bezrobocia mam pracę zgodną z kierunkiem. Dzisiaj bardzo rozczarowała mnie koleżanka z pracy, strasznie się zawiodłam, a pomyśleć, że zawsze jej pomagałam, często ustępowałam (nawet niedawno zgodziłam się oddać jej swój wolny dzień, który rozwala mi wolny weekend, ale skoro facet chce ją zabrać do teatru to zgodziłam się). Chyba trzeba pilnować swoich 4 liter w takich czysto zawodowych relacjach, nie mówię o nieliczeniu się zupełnie z nikim, ale mówić twardo "nie, nie pasuje mi to". Dopiero teraz zobaczyłam jej prawdziwe "ja", nie wiem jak jutro zachowywać się w pracy...

Moja ulubiona Emily Skye

4 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Po piątkowych pomysłach na sobotni obiad z TŻ wymyśliliśmy dwie pizze: moja w silikonowej formie 25 cm na dietetycznym spodzie i jego na blasze normalna. Przepis na spód wzięłam pierwszy lepszy jaki znalazłam w necie z mąki pełnoziarnistej, dodałam składniki wg uznania: kulka mozzarelli, papryki, oliwki. O jakiejś 2 min ją przetrzymałam z gapiostwa, bo ser w niektórych miejscach zbrązowiał :p Zjadłam 3 kawałki, pewnie z jakieś 700 kcal, ale tak mnie zapchała, że kolację po 4h zjadłam z obowiązku. Smak oceniam na 7/10.

Wczorajsze zakupy były dobrym pomysłem pomimo tłumów, załapałam się na książkowe wyprzedaże i zwróciliśmy na COŚ uwagę - zadanie NA SPOSTRZEGAWCZOŚĆ :D

A oto mój książkowy zakup za całe 9.99 

3 stycznia 2015 , Komentarze (2)

Postanowiłam do lata zadbać o kondycję włosów, po wakacjach włosy są zazwyczaj suche, pokruszone i wypłowiałe, więc dobrze o nich pomyśleć kilka m-cy wcześniej. Olejuje je od jakiegoś czasu, ale słyszałam również o masce z siemienia lnianego.

Moją zmorą są tzw. baby hair, czyli krótkie włoski wystające ze skroni, czoła, wiem, że świadczą o zdrowej diecie, ale weź tu bądź mądry i zrób sobie kucyka albo kok ;)

Nie jestem fanką obciętych na prosto włosów, bo odrzucone do tyłu włosy może i wyglądają bardziej gęsto i zdrowo, ale kiedy są przy twarzy wyglądają nijako i skłonna jestem stwierdzić, że pogrubiają twarz. Dlatego jestem za cieniowaniem końcówek albo robieniem pazurków przy twarzy. 

Moje (nierozczesane, więc ciut zbite):

Cel:

1 stycznia 2015 , Komentarze (37)

Życzę wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku! (impreza) Nigdy nie robię planów, nie mówię "ten rok będzie zupełnie inny", bo mimo gorszych dni każdy rok podsumowuję na +

Znalazłam fajną zabawę na spostrzegawczość, a nuż jest w tym trochę prawdy ;) Moje 3 słowa na ten rok: doświadczenie, sukces, przyjaciele.

23 grudnia 2014 , Komentarze (3)

Długie włosy dają pole do popisu, a że lubię motywy, wzory folklorystyczne na wigilię wymyśliłam kok z warkoczy :D 

Z dietą jako-tako, dostałam prezent z zagranicy - moje ulubione żelki, więc jest pokusa,oj jest + w lodówce na święta czeka blok czekoladowy ]:>

30 listopada 2014 , Komentarze (1)

Ostatnie 2-3 tygodnie mam trudności ze wstawaniem, sądzę, że to wina zmiany pogody, na którą niestety jestem wrażliwa. Z pracy wracam o 23:00 i wstawałam 7:30-8:00 (śniadanie, trening i do pracy), teraz podniesienie się z łózka o 9:00 graniczy z cudem. Pół żartem, pół serio uważam, że powinnam mieszkać na południu Europy :) Jest jeszcze jeden powód mojego niewyspania!!! Od tygodnia mam małą kotkę! Koleżanka z pracy znalazła ją w zaspie i tak podbiła moje serce, że została u mnie. Jej skakanie po kołdrze o 4 nad ranem daje w kość, ale wiadomo jak to maluch - chce się bawić o każdej porze (kot)

Jutro po 6 dniach wolnego wracam do pracy i już się stresuję spotkaniem z kierownikiem, którego, lekko mówiąc, nie lubię. Spadły na mnie obowiązki kierownika, jeszcze stara kierowniczka kiedy odchodziła przestrzegała mnie: "Zobaczysz, on całą robotę zwali na ciebie, "ma plecy", więc będzie robić to na co ma ochotę i nikt mu nic nie zrobi." Co prawda to prawda, starałam się interweniować u dyrektora, ale usłyszałam, że polityka firmy uległa zmianie, więc mój kierownik dostał ciche przyzwolenie na wszystko.Jeszcze byłoby znośnie gdyby te obowiązki przekładały się na $, a w tym wymiarze nic się nie zmieniło. Najbardziej mnie denerwuje gdy na swoim biurku znajduję od niego listę rzeczy do zrobienia (poza stała listą obowiązków, która wisi na tablicy korkowej, którą nazywam "ścianą płaczu"), a kierownik siedzi obok mnie, czasem mam ochotę zapytać po co pisze jakieś listy skoro siedzimy obok siebie i może mi to przekazać ustnie. Jest starszy ode mnie 4 lata, zachowuje się jak buc, on wszystko wie, na wszystkim się zna i każdego zna, ale żeby znaleźć hasło do routera wzywał 2 informatyków, tak samo do zaciętej drukarki (smiech) Trzymajcie za mnie kciuki, albo dajcie rady jak się zdystansować to tego wszystkiego, bo praca mnie stresuje, szczególnie spotkanie z nim w cztery oczy.

Z dietą kiepsko, wczoraj wróciłam od rodziców mojego narzeczonego i niczego sobie nie odmawiałam, a i na trening nie było czasu.

29 lipca 2014 , Komentarze (5)

Ludzie wyróżniają się różnymi zdolnościami, mi pozostało być "wyjątkową" w inny sposób - należę do 1-3% ludzi borykających się z dorosłym etapem (ostatnim) atopowego zapalenia skóry. Od tygodnia moje dłonie są w opłakanym stanie, opis koleżanki: "jakbyś dłonie wyjęła ze wrzątku". Cieszyłam się jak głupia, bo od prawie roku nie używam maści sterydowych i jedynie co nasilało mi atopię to stres i pojedyncze produkty spożywcze. Już dawno nie miałam takich objawów. W nocy jest najgorzej, bo nie kontroluję świądu i drapię się przez sen. Od 2 dni jestem na diecie jaglanej, czyli kasza i warzywa. Lekarze nic więcej, poza wypisaniem kolejnej recepty, nie są w stanie już zrobić. A nawet zawiodłam się na nich, bo jednak to prawda, że zawierają ciche umowy z firmami farmaceutycznymi. Wywnioskowałam to z małego eksperymentu: kiedyś w przychodni poznałam dziewczynę z AZS, każda w innej fazie, ja miałam końcową, czyli łuszczenie się suchej skóry, a ona początek - czerwone plamy z ropnymi wybroczynami. Dostałyśmy takie same recepty, w sumie większość to były kosmetyki drogiej firmy. Znalazłam sobie sam kremy do pielęgnacji na stronach aptek, kupuję krem dla atopików o masie 1 kg z dozownikiem w cenie 20-25 zł i nie muszę płacić za 200 ml 50 zł. Nie dziwię się, że emeryci w aptekach notorycznie pytają o tańsze zamienniki, bo czasami naprawdę płacimy za firmę.

Zastanawiam się co doprowadziło mnie do takiego stanu, ponieważ dobrze poprowadzone leczenie w okresie dziecięcym rokuje zanik AZS. Chyba część winny leży po stronie rodziców, moja mama - prawdziwa matka Polka - do dziś nie uznaje, że czegoś się nie je ze względów zdrowotnych i być może już podczas karmienia piersią wykazywałam AZS, ewentualnie podczas wprowadzania pierwszych zupek, obiadów itp. Objawy mogłyby być lekceważone i tłumaczone tym "a to pierwszy kurczaczek", "pierwszy raz zjadła pomarańczę to miało prawo wysypać na ciele". Urodzenie się w latach '80 też nie gwarantowało leczenia na skalę światowej wiedzy medycznej, pierwsze AZS ze znakiem zapytania zostało wpisane w mojej karcie pacjenta dopiero w latach '90.

Teraz jest OK, wiadomo, głupio mi jest wyciągać rękę np. w sklepie po pieniądze, bo a nuż pomyślą sobie "trędowata"- zaraża, ale raczej odciśnięte zostało na mnie piętno jako małej dziewczynce, bo ból był nie do zniesienia i po głupich eksperymentach u znachorów (rodzice łapali się wszystkiego i dziękuję im za to) musiałam chodzić w dłońmi owiniętymi bandażami albo maść tak silna i tak źle dobrana robiła mi krwawe rany, a wręcz krwawe dołki. Nie dziwię się, że jako dziecko byłam zalękniona, wycofana i nieśmiała.

Dziś jest lepiej niż wczoraj, więc jestem dobrej myśli (tecza)

24 lipca 2014 , Skomentuj

Dzisiejszy dzień minie pod znakiem pracy w domu, robię z TŻ mały remont, bo akurat oboje mamy wolne, więc pobudka o 7:00 i trening w domu, na nic innego nie będzie czasu (może potem spacer po 20:00). Wybrałam trzy filmiki K. Kępki i Sz. Gasia, podoba mi się rozkład różnych ćwiczeń po 25 sekund, pozytywne i nie nudne. Zabieram się za II śniadanie, bo od 2 h maluję ścianę i tak mnie pochłonęło to paćkanie, że zapomniałam o jedzeniu (owoce)

23 lipca 2014 , Skomentuj

Bardzo zwracam uwagę na damskie pupy i o dziwo podziwiam te większe, jędrniejsze + zaznaczona talia. Sama pracuję na taką "brazylijską",czy już coś widać? Po spodniach stwierdzam, że tak, bo fajnie wypełnia mi się tył, a w talii i udach nie ma zmian. 

11 lipca 2014 , Skomentuj

Wczorajszy poranek odpoczywałam nad rzeką. Opaliłam się na kuszącą czekoladkę, a mój facet na ponętnego raczka :D Wieczór jak co tydzień spędziłam pod znakiem treningu obwodowego i jak zwykle martwy ciąg był moim "oczkiem w głowie". Pamiętam jak zaczynałam przygodę z siłownią, 30s z 20 kg był w sam raz, a teraz chcę więcej i więcej, jednak kontroluję zmiany, bo spotykam kobiety, które zatraciły proporcje i wyglądają jak odwrócone trójkąty - są dla mnie przestrogą. Kobieta ma być kobietą!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.