Witajcie Kochani :)
Jestem, ale jakby mnie nie było. Moje myśli krążą wokół jednego i z całą pewnością nie jest to dieta, odchudzanie :(
Teraz do rzeczy....dlaczego tytuł nosi miano zawału? W piątek prawie dostałam zawału. Chodząc po sklepie zauważyłam byłego męża. Spojrzeliśmy na siebie i każde z Nas poszło w inną stronę. Dziecko zapytało kto to ten pan, a ja to Twój tata. Chwilę później patrzę podchodzi do mnie i mówi " czy możemy porozmawiać ? " Ja na to ----" ale o czym "
On --- o dziecku ( dodam tylko,że dziecka nie widział 8 lat, do tego jest pozbawiony władzy rodzicielskiej)
Ja --- zaśmiałam się i powiedziałam " O dziecku??? Jakim dziecku a Ty masz dziecko ( chciał robić badania DNA gdy córka miała 5 lat)
On--- że chciałby wszystko naprawić, zmienić,że nagle może mi płacić alimenty ( obecnie ma nową żonę i nie mogą oboje mieć dzieci , podobno nagle stał się bezpłodny )
Ja --- Ale co Ty chcesz naprawiać? stojąc na środku sklepu i z tocząc z Nim rozmowę myślałam,że zawału dostanę.
On--- że długo nad tym myślał ( fakt 8 lat to szmat czasu ) że chcialby byc obecny w życiu dziecka i takie tam bla bla....
Nie chciałam dłużej z Nim się kłócić w sklepie ( to nawet nie była jakaś głośna kłótnia, tylko rozmowa o dziwo na spokojnie ) Wymieniliśmy się telefonami. Rozmawiałam z córką i powiedziała,że możemy zobaczyć czy "ojciec "się zmienił. Dzwonił wczoraj i obiecywał cuda. Ochrzaniłam Go za to, bo Córka jest bardzo emocjonalna i Ją trzeba stawiać przed faktem dokonanym aby nie zawieźć Jej obietnicami i ich nie dotrzymać.
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, czy faktycznie się zmienił, dojrzał, zrozumiał? Jakoś Mu nie ufam, przez te 8 lat nawet nie szukał z Nami kontaktu.Nie zabiegał o dziecko, łatwo bez walki dał sobie odebrać władzę rodzicielską.
Może i jestem przewrażliwiona. Mam totalny mętlik w głowie. Nie moge spać a jak już uda mi się oko przymknąć to mamy ranek. Jak nie bratowa to nagle ojciec dziecka się odezwał.
Mam nadzieję,że od jutra jakoś będę normalnie funkcjonowała. Poukładam sobie to i owo...chociaż serce do teraz mnie ściska :( z nerwów, strachu.....
Trzymajcie za mnie kciuki aby udało mi się od jutra wrócić do ćwiczeń, posiłków, bo teraz nawet nic nie jestem w stanie zjeść :(
Dobrej nocki życzę ( czs poczytać jak Wam idzie ) :*