Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1170689
Komentarzy: 38002
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 8 kwietnia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 lutego 2020 , Komentarze (31)

Witajcie Kochani 

              Wczoraj wpisu nie było, bo pojechałam z dziewczynami do Moich rodziców na noc. Zabrałam też chrześniaczkę :) Było wesoło, aż za bardzo nawet bym powiedziała hihihih. Fajnie było u nich posiedzieć, pogadać ;) Fakt faktem u rodziców właściwie codziennie jestem, jednak na noc jeżdżę sporadycznie. Miałam zaszczyt spać na podłodze :) hahaha ciężko było tzn nie na podłodze a materacu :) 

             Ale od początku rano jak tylko wczoraj się obudziłam, coś było nie tak. Prawa strona ciała, noga biodro tak mnie napierniczało. Szok...do tego stopnia,że córka pomagała mi założyć spodnie!!! Dokładnie tak, pomogła mi założyć spodnie. O ile z lewą stroną, nogą dałam sobie jakoś radę, tak z prawą nie. Kompletnie nie byłam w stanie nogi unieść , a o umieszczeniu nogi w nogawce  samodzielnie to mogłam pomarzyć. Dziewczyny sie ogarnęły  w drogę. Myślałam,że spodnie to epizod....a tu mam wsiadać do samochodu i co ??? No i nie mogłam prawej nogi do auta wsadzić. Musiałam obie nogi złączyć i dopiero wsiąść. 

            Dojechałyśmy do rodziców i bawiłam się z dziewczynami, grałyśmy w państwa i miasta. Ubaw po pachy hihihi Dziewczyny to nastolatki ale chrześniaczka ma 8 lat :) czasami musiałam pomagać. Popołudniu pojechałam z mamą na cmentarz, ledwo ledwo szłam, ale mama dawno u dziadków nie była. A nie ma transportu aby jechać, zresztą ja nie robię problemów aby zabrać mam tu czy tam. Mój partner też chętnie służy pomocą. Odwiozłam mamę do domu i udałam się po dziewczyny do centrum handlowego. Moja córka zaprosiła dziewczyny do KFC, ja wiedziałam że nie nie mogę. Zjadłam małego kęsa polędwiczki i wiecie co ????????? Na momencie jak mnie zaczęło boleć gardło, podniebienie... Szok. Po powrocie do domu, było tylko gorzej :( Płakałam z bólu i głupoty. Poprosiłam tatę, aby mnie na następny dzień zarejestrował do lekarza. 

           Dziś poszłam, miałam 2 numerek dzięki tacie. Oczywiście u innego lekarza byłam, bo mój na urlopie. Pani mnie zbadała i okazało się,że mam ostry stan zapalny gardła, przełyku. Dostałam leki na 14 dni.  Mam nadzieję,że złagodzi ból gardła. Oczywiście dostałam wykaz tego co mi wolno a czego nie. Troszkę załamana wyszłam. Zaraz zabieram się za ułożenie jakiegoś menu.Poprosiłam jeszcze o skierowanie do ortopedy. Bo wczoraj dowiadywałam się ile kosztuje taki gorset na lędźwie i odcinek szyjny. Koszt 450 zł :) Doznałam szoku. Ale pan mi powiedział,że jeśli będę miała od ortopedy skierowanie na taki  gorset, to koszt jego będzie 90 zł. Zobaczcie jaka różnica 450 zł a  90 zł :) Wow co ? Dlatego ciesze się,że ma to skierowanie. Już nawet zarejestrowałam się do ortopedy, co prawda na czerwiec. 

           Także ja leczę się i czekam na poprawę. Jedyne o czym teraz myślę,to ułożenie menu. O aktywności poza chodzeniem nie myślę. 

           Dziękuję Wam za każde słowo wsparcia. Buziaki. Działamy dalej

Pozdrawiam :) 

3 lutego 2020 , Komentarze (27)

Witajcie Kochani 

         Powiadają jaki poniedziałek , taki cały tydzień..... Lepiej NIE.  Rano w sumie było spokojnie. Zrobiłam sobie przed śniadaniem siemię, później śniadanko....Ogarnęłam troszkę salon , podłogi. Poszłam po drewno, nakarmiłam ptaki za podwórku. Zrobiłam pranie. Taki poranek pracowity. Czułam się nawet dobrze, to robiłam. Jednak teraz ledwo siedzę, kręgosłup wchodzi mi w 4 litery. 

         Ale nie to jest najgorsze.... Chciałam wybrać się do lekarza, a ten na urlopie i będzie za tydzień. Wolny najbliższy termin to przyszły poniedziałek, ale ten mam zajęty wizytą u innego lekarza. Nie przełożę tego. Inny lekarz w mojej przychodni nie da mi skierowania. Mają w dupie, bo mają limit na swoich pacjentów :( Nosz..... Juz miałam raz taka sytuację. Postanowiłam,że być może jutro popołudniu się udam do lekarza. Spróbuję lub  w tygodniu pojadę na pogotowie.  Nie boli tak mocno jak kilka dni temu, ale jednak jest jeszcze dyskomfort. Nie biorę leków od dwóch dni. To tez jakiś postęp. Ale żeby człowiek nie mógł się dostać do lekarza??????

        Treningu dziś poza sprzątaniem, nie było. Dzisiejsze menu wygląda tak :

ŚNIADANIE : Tost z jajkiem, kiełkami koniczyny, ketchupem

OBIAD : tortilla jedna z serkiem śmietankowym, łososiem, kiełkami.

               druga tortilla z hummusem naturalnym, kiełkami, ogórkiem świeżym

KOLACJA : serek brzoskwiniowy z borówkami 

             Jeśli chodzi o śniadanie, to jest po propozycja SD , a ja dodałam kiełki ;) Bardzo dobre, polecam :) Zresztą będziecie mogli zobaczyć jak je zrobiłam oraz jak zrobiłam te tortille :) zapraszam Was na filmik 

https://www.youtube.com/watch?v=GgSPbF2F3as&t=67s

            Aaaa zapomniałam wspomnieć, waga stoi w miejscu. Jest taka sama jak w sobotę :) To dobrze ;) czekam teraz na spadki. Póki co obserwuję swój organizm, cały czas notuję co jem, jak się po tym czuję. Także tego jedzenia nie ma też dużo, bo robię przerwy aby własnie zaobserwować czy mi szkodzi czy nie. Najważniejsze,że nie chodzę głodna. 

            Trzymajcie się i nie poddawajcie :) Pozdrawiam :) 


         

2 lutego 2020 , Komentarze (32)

Witajcie Kochani 

         Niedziela człowiek z jednej strony by odpoczął, ale z drugiej aż mnie nosi.... Nosi mnie aby poćwiczyć, a ja nie mogę :(  Dziś niby nie ma aż takiej tragedii jak kilka dni temu,ale jednak. Ograniczenia dalej są :( Tzn.nie mogę gwałtownie się schylać, spadnie w jakiejś dziwnej pozycji, kontrolowanie posiłków. tego co jem, aby jeść na spokojnie, nie w biegu. Kurczę... To jest męczące. Po każdym zjedzonym posiłku, notuję jak się czułam. Tak abym miała jakiś obraz , jak pójdę do lekarza.  Chciałam teraz ułożyć plan menu, na jutro....Jednak czy warto ? Nie wiem. 

      Ogólne samopoczucie takie sobie, brak energii siły. Nawet dziś miałam problem aby zamieść śmieci z podłogi. Musiałam uważać jak to robię, bez gwałtownych ruchów.... Szok. Ale nie poddam się, będę walczyła o lepszą siebie. 

         Dzisiejsze menu wygląda tak:


ŚNIADANIE : owsianka z jabłkiem i cynamonem

OBIAD : zupa krupnik z żołądkami

DESER:  budyń z borówkami

KOLACJA :  chleb pszenny z pasztetem pomidorowym i ogórkiem 

             Niby nie jest aż tak dużo, ale najadłam się.  Nie miałam większych dolegliwości, co mnie cieszy. Bo szczerze mówiąc, boję się cokolwiek zjeść :( No ale z drugiej strony jeśli nie zjem, to się nie dowiem.  

           Dziś przed śniadaniem zrobiłam sobie siemię lniane. Wypiłam. Zobaczymy czy coś da. Dodam,że dziś nie wzięłam tabletki. Także jest duży plus. 

         Dobra koniec marudzenia :) Zmykam poczytać co u Was :) Mam nadzieję,że lepiej dzionek mija :) 

           POZDRAWIAM 

1 lutego 2020 , Komentarze (28)

Witajcie Kochani 

          Zanim zacznę podsumowanie,, chciałabym podziękować. Podziękować za wszystkie rady i słowa otuchy, pod ostatnim wpisem. Nieprzyjemne uczucie nadal jest ale po tabletkach , jakby mniejsze. Nie zmienia to faktu,że po niedzieli idę do lekarza. Nie chcę brać leków na własną rękę aby sobie jeszcze bardziej nie zaszkodzić. Odstawiłam pomidory, smażone, marynowane warzywa :( które tak uwielbiam...  Piję dużo wody, tzn staram się pić. Ostawiłam kawę tzn ja piłam bardziej napoje kawowe, ale tak czy inaczej ostawiłam. Czekolada też poszła póki co w odstawkę. Herbata bardzo słaba, chociaż ja nigdy mocnej nie piłam ;) Niestety aktywność póki co zawieszona, tzn marsze ok mogą być. Ale ćwiczenia niestety idą na bok. Jutro może spróbuję orbitreka, agrafkę, ciężarki.  Jednak nic na siłę. Zobaczymy .....

         Teraz czas na podsumowanie miesiąca, jaki dla mnie był ? Ogólnie mogę powiedzieć,że był łaskawy. Fakt trochę zdrowotnie kulałam, ale tragedii też nie było. 

                              W styczniu zrobiłam  305,023 kroki

                                                                  217,55 km   

                                                                   23 dni treningowe

                                                                  8 dni było bez treningu

                                                                  0,6 kg spadek 

      Z ilości kroków, km i dni treningowych jestem bardzo  zadowolona :) Niestety ze spadku jestem średnio zadowolona. Nie jestem zawiedziona, bo nie spodziewałam się jakiś spektakularnych spadków. Czasami zdarzyło się zjeść, coś późno. Wtedy waga wariowała, raz w górę raz w dół. Także pierwsze koty za płoty,ważne że coś spadło. Jest to dla mnie motywacja do dalszej walki. Na luty sobie założyłam 1-2 kg spadku. Nie narzucam więcej bo nie liczę, na takie duże spadki. Lepiej się miło rozczarować :) hehehe Kolejna tabelka na luty zrobiona , a tak przedstawia się styczniowa :) 


            

                    Natomiast dzisiejsze menu wygląda tak :) 


ŚNIADANIE : chleb pszenny z ogórkiem świeżym, parówka i musztarda

II ŚNIADANIE : mus brzoskwiniowy

OBIAD : ryż z cynamonem

KOLACJA :  brak foto ( bułka z kiełbasą krakowską i serem) 

                  Dziś brak aktywności, bo cały dzień w ruchu byłam. A to obiad na dwa dni, na jutro zrobiłam sobie zupę krupnik z żołądkami ;) A na poniedziałek gołąbki :) A to trochę ogarnęłam kuchnię. Później młodą musiałam zawieźć do miasta, bo umówiła się z koleżanką.  Pojechaliśmy na zakupy i do domu. Tam dalej pichciłam i pomagałam M przy drzwiach. Po 16 jechaliśmy odebrać młodą od koleżanki i wstąpiliśmy do sklepu po taką suszarkę zawieszaną. No i po powrocie do domu, pomagałam zawieszać. Też trochę czasu zeszło. I nadszedł wieczór, godzina 21. Więc już za aktywność się nawet nie biorę. 

                 Kupiłam siemię lniane, poczytam o nim trochę. Młoda mnie czesze, a ja szperam na necie . Wczoraj dziewczyny były w kinie na premierze filmu "głębia strachu"  Zadowolone :) 

                 No nic nie zanudzam Was więcej ;) Pamiętajcie, nie poddajemy się, walczymy dalej :) 

              Pozdrawiam :) :) 

        

           

31 stycznia 2020 , Komentarze (40)

Witajcie Kochani 

      Niestety tak jak w tytule, kiepsko kończę ten miesiąc. Od kilku dni dokucza mi żołądek i stąd też mogą być te bóle głowy. Coś mi się wydaje,że to refluks żołądka. Pewności nie mam, ale objawy w sumie te same. Niestety do lekarza idę dopiero po niedzieli, bo dziś go nie było. Odstawiłam moje ukochane pomidory :(  Dziś nie wiedziałam co do jedzenia robić :(  Jakoś sobie poradziłam, niestety nie jest idealnie. Jednak zupełnie zgłupiałam i nie wiedziałam co robić do jedzenia, tak jakbym nie znała innych potraw, jak smażone, pieczone, pomidory itp :(  Nie wiem do końca co szkodzi.... Tzn. poczytałam sobie trochę. Przy refluksie zakazane są pomidory tak jak wspomniałam, czekolada- ta akurat się przyda ;) Może szybciej waga spadnie. Ogólnie to tak do końca nie wiem co wolno a co nie. Jeszcze nie jest to diagnoza na 100%. Jednak sama powoli odstawiam i chcę sprawdzić, po czym mi jest niedobrze :( 

    Dzisiejsze menu wygląda tak :( 


            Aaaa bym zapomniała podobno przy takich kłopotach żołądkowych nie można ciemnego pieczywa?! Nie wiem na ile to prawda. Dlatego dziś postanowiłam zjeść na śniadanie pszenny chleb z jajkiem na twardo, odrobina majonezu i szczypiorek. Drugiego śniadania nie było. Obiad to jajko sadzone i dwa ziemniaki. Kolacja za to bułka z mlekiem.  Jadłam wolno i jakoś mi dziś lżej po tym co zjadłam.  Domownicy mieli polędwiczki i nugetsy na obiadek.... A ja ? Ja się oblizywałam :(  I jednocześnie cierpiałam :(    Jednak dam radę :) 

          Dziś tak na szybko wpis ;) Podsumowanie stycznia będzie jutro :) 

                                   Trzymam za Was kciuki :) POZDRAWIAM 

29 stycznia 2020 , Komentarze (36)

Witajcie Kochani 

          Coraz bliżej koniec miesiąca, jak nastrój ? Ok ;) Bywało lepiej ale i gorzej ;) A jak mija środa? Spokojnie :) Z samego rana popruszył śnieg, ale szybko topniał. Szkoda, bo tak ładnie się zapowiadało. Wybrałam się z dziewczynami na szybkie zakupy i do domku. Zimno mi było i tak jakoś ponuro. Wróciłyśmy zrobiłam obiad, później trening. Dziś trening był następujący: 

brzuszki proste 3 x 30

nożyce poziome 3 x 30

unoszenie bioder 3 x 20 

rowerek 3 x po 1 minucie

         Cud że z bólem głowy dałam radę to zrobić. Fakt jak leżałam na podłodze i nie ruszałam za bardzo głową, to było ok.  Po treningu chwilę posiedziałam i zasnęłam. Dosłownie nawet nie wiem kiedy. Ale dobrze mi to zrobiło. Co prawda dziś musiałam wziąć tabletkę, aby nie męczyć się w nocy. 

          Ogólnie dzień uważam za udany. Samopoczucie nawet mimo bólu ok. Także idę dalej, nie poddaje się ;) Cieszę się,że trwam w aktywności, zmieniłam też swoje menu. Częściej pilnuję tego co sobie zaplanuję, także jest progres. Może jeszcze nie jest w 100% idealnie. Jednak u mnie nigdy nie będzie idealnie :) Zawsze coś się trafi niezdrowego :) Nie wstydzę się tego i nie ukrywam :) 

          Zapraszam Was Kochani za rozdanie które u mnie na kanale ;) 

https://www.youtube.com/watch?v=HlFt84Jhbbk&t=214s

           Pozdrawiam serdecznie 

28 stycznia 2020 , Komentarze (26)

Witajcie Kochani 

               U Nas kolejny dzień ferii, ale niestety w domku bo za oknem deszczowo. Od samego rana pada, ponuro ajjjj nie jest dziś sympatycznie. Jednak ja się nie poddaję mimo takiej pogody. Fakt nie piję wody, za to pijam herbaty nałogowo.  Dziś mi się troszkę pospało, bo wstałam po 9. Nawet nie bolała mnie głowa, aż dziwne. 

            Po przebudzeniu zabrałam się za zrobienie  śniadania, później wstawiłam pranie. Obudziłam dziewczyny jakoś przed 11, musiałam bo młoda bierze jeszcze leki. Ogarnęłam dziewczyny, później II śniadanie i troszkę posprzątałam. Później zabrałam się za zrobienie obiadku :) Raj w gębie :) Oczywiście zapraszam Was na mój kanał aby zobaczyć jak przygotowywałam mój obiad. 

https://www.youtube.com/watch?v=dFtF-2LMbA4&t=105s

            Jak już miałam  przygotowane do obiadu, zabrałam się za trening. Dziś zrobiłam :

- nożyce pion 3 x 20

- nożyce poziom 3 x 20

- unoszenie bioder 3 x 20

- brzuszki proste 3 x 30 

- plank 2 x 30 sek

         Może nie ma jakiegoś szału, ale powiem Was że te powtórzenia dały popalić. Nie było dziś orbitreka bo mam tak napięte łydki że wolałam nie przesadzać ;) Nadrobię jutro :) Po obiadku troszkę mnie zmuliło i położyłam się na pół godziny. Wstałam jak nowo narodzona :) 

         Także dzionek mogę uznać za udany :) teraz standardowo młoda mnie czesze, ja czytam co u Was. Zrobię jeszcze plan  menu  na jutro :) 

          Aaaaa bym zapomniała, moje dzisiejsze menu wygląda tak : 


ŚNIADANIE :  chleb z ziarnami, na jednej kromce twaróg chudy, a na drugim mozzarella, do tego rzodkiewka, papryka i szczypiorek

II ŚNIADANIE : budyń czekoladowo-śmietankowy z borówkami. 

OBIAD : ryż z kurczakiem ( przepis na to danie  macie w linku powyżej, zapraszam ) 

KOLACJA : bruschetta  z pomidorem i serem feta 

             Tym oto akcentem kończę wpis :) Trzymam za Was kciuki, nie poddajemy się :) Pozdrawiam 


27 stycznia 2020 , Komentarze (53)

Witajcie Kochani 

         Wczorajszy dzień niby był pozytywny, ale gdzieś tam był smutny. Wczoraj po treningu poszłam jak zawsze umyć się.....Spojrzałam w lustro aby zobaczyć jaki wycisk dał mi trening :) No i jak zobaczyłam swój kręgosłup, a raczej dziurę w nim :(   Żeby nie było,że nagle to odkryłam. Wiem o tym od lat, ćwiczenia zawsze mi gdzieś towarzyszyły. Nawet niekoniecznie do schudnięcia, a dla rehabilitacji. Poza skoliozą, mam lordozę lędźwiową pogłębioną. Wygląda to strasznie, tak jakbym była w ciąży. Tym się charakteryzuje ta choroba. Tzn najzwyczajniej kręgosłup wypycha mi brzuch.  Tak najogólniej tłumacząc.  Wczoraj aż się popłakałam. Bo to się nasila, bym musiała iść do ortopedy.  Muszę też kupic taki  gorset korekcyjny. Mam pas taki tzn pajączek ale z racji wagi jest za ciasny :(    No i to powinno być moją motywacją do schudnięcia :( A ja zawalam kolejny rok? Pamiętam jak jakieś 3 lata temu lekarz mi powiedział,że to da się tylko operacyjnie skorygować. Moja odpowiedź brzmiała NIE. Bo niestety jest 50/50 szans że będę chodziła po operacji. Ale dobra ja nie o tym. 

           Jeśli to nie będzie dla mnie motywacją to już nic. Wiecie dopóki człowieka nic nie boli, to nic nie robi z chorobą :(     Najgorsze jest to,że przy takim schorzeniu nie powinno się biegać. Większość ćwiczeń też jest ograniczeniem, mimo to je robiłam :( Bo chciałam schudnąć. 

             Teraz muszę obrać inny kierunek, inny plan.Tylko jaki????? Mam wrażenie jakbym była znowu na początku swojej drogi, jakbym zaczynała :(     Dlatego też dzisiejszy dzien jest taki nijaki. Posiłkowo pokażę Wam tylko pysznego omleta. 


          Omlet  z szynką, papryką czerwoną, mozzarellą i szczypiorkiem :) Rewelacja :) Polecam :) Reszty fotek nie będzie bo jadłam co wpadło w ręce. Jednak nie były to słodycze, tzn nie rzucałam się na jedzenie. Tu skubnęłam po młodej trochę klusek, tu skubnęłam po młodej trochę makaronu :( I byłam pełna, aby zjeść coś mojego . 

           Ale nie będe rozpaczała z tego powodu. Ciesze się,że mimo gorszego nastroju udało się zrobic trening ;) Orbitrek a dziś było 


             Tak 50 minut orbitreka :) Sama nie wierzę :) że się udało. Ale to w sumie zasługa tego,że akurat rozmawiałam przez telefon heheheheh  I tak zleciało :) 

             Tabelka ładnie się zapełnia :) Może nie ma spadków spektakularnych, ale cieszę się że jestem konsekwentna w aktywności :)  To jest dla mnie wielka wygrana :) Oby tak dalej, aby ta konsekwencja trwała :) Wam też tego życzę. Także moje ćwiczenia teraz to będą pochodziły bardziej pod rehabilitacyjne. Owszem orbitrek mi nie szkodzi, więc z niego będę korzystała. Ale skakanka, bieganie hmmm odpada :(  szkoda, bo bieganie sprawiało swego czasu mi wielką radość i myślałam o powrocie. No nic pożyjemy zobaczymy. 

           Teraz zmykam poczytać co u Was, zrobię też plan menu na jutro. Mam nadzieję,że to będzie pozytywny wtorek. Wam też tego życzę. 

          Zapraszam jeszcze na projekt denko na mój kanał ;) 

https://www.youtube.com/watch?v=m9IWdya0KZA&t=42s

              Nie poddajemy się, walczymy dalej :)  Pozdrawiam serdecznie  :) 

26 stycznia 2020 , Komentarze (23)

Witajcie Kochani 

       Miała być wolna niedziela ;) Tak sobie planowałam bo M w trasę, to ja chciałam odpocząć. Jednak wyszło inaczej ;) Rano tylko przygotowałam dla M jedzenie w drogę, później zamknęłam po Nim bramę. Wróciłam do domu i zabrałam się za mycie podłóg :) Umyłam sobie w kuchni, na przedpokoju i łazience. W salonie tylko zamiotłam  ;) W tym czasie jak podłogi schły, poszłam nakarmić ptaszki i wyrzucić śmieci :) hahahah   

       Jak wróciłam zabrałam się za trening ;) W obroty wzięłam orbitreka i tak mi zeszło 45 minut :) Cieszę się,że dziś nie odpuściłam. Fakt czułam się dziś lepiej, dlatego postanowiłam zabrać się za aktywność. Ćwiczyłam z pasem neoporowym i ciekło z niego po tych 45 minutach :) Dosłownie :) Hehehe muszę do niego wrócić podczas ćwiczeń. Tak sobie planuję aby do soboty były treningi. Czyli 7 dni i wtedy niedziela by była wolna. Zobaczymy jak będę się czuła. Teraz głowa zaczęła mnie boleć, poniekąd przez @ ale i ząb daje się we znaki. Niestety dentysta musi poczekać, bo z katarem nikt mnie nie przyjmie. Zresztą kichanie i smarkanie na fotelu to nic miłego :D Tak wyglądał pas, tu nie będzie dobrze widać jaki był mokry ;) 


       Jeśli chodzi o dzisiejsze jedzonko wygląda tak 


ŚNIADANIE : owsianka z jabłkiem i cynamonem

II ŚNIADANIE: jabłko i dwa paluchy z serem i szynką. Tu na zdjęciu widać wszystkie, ale zjadłam tylko 2 reszta dla dziewczyn :) 

OBIAD  : sałatka ( miks sałat, pomidor, ogórek korniszon, pieczarki marynowane, papryka czerwona, mozzarella, kurczak, grzanki i łyżeczka majonezu) 

KOLACJA : serek brzoskwiniowy 

        Dzień uważam za udany :) I tak powinno być :) wraca energia i moc ;) Na jutro pewne plany są, ale o tym póki co cicho szaaa :) hihihih 

            Zmykam poczytać co u Was. Do jutra :) :* Pozdrawiam 

25 stycznia 2020 , Komentarze (28)

                                         Witajcie Kochani   :D

            Dziś sobota dzień ważenia, ale ja nawet dziś nie wskoczyłam na wagę. @ w toku i wolę nie psuć sobie humoru. Dwa dni i będzie po, wtedy waga powinna spadać. Tzn takie mam marzenie hahahah. Ale nie będę teraz o wadze myślała. Dziś nie mam na to siły, ani energii. Chyba coś wisi w powietrzu, bo kilka z Was pisało że też nie macie energii, sił.... To musi być coś w powietrzu, nie ma innej opcji ;) Także dziś dzień bez treningu. Dlaczego? 

             Śniadanie zjadłam normalnie tzn chleb z ziarnami 2 kromki plus makrela i ogórek kiszony. Drugiego śniadania w sumie nie było, no może w sumie było tzn. baton pomarańczowy dobra kaloria bleeeeeeeeeeeee Plułam dalej niż widziałam :) Stałam akurat na czerwonym świetle, obok mnie stał  koleś i dziwnie się patrzył, a ja plułam ;) hahahah To było w biegu. I żałowałam. Obiad zrobiłam zgodnie z planem tzn. kasza bulgur, brokuł i kurczak z torebki do smażenia o taka 


         Powiem Wam,że mięsko i warzywa świetnie się w tym sprawdzają :) Smaczne i w zasadzie bez tony tłuszczu :) Fileta smażyłam po 8 minut z każdej strony. Mięsko soczyste, delikatne :) POLECAM :) Być może w jutrzejszym vlogu pokażę jak wyglądało mięsko , bo fotki nie zrobiłam. 

            Po obiadku ogarnęłam jak zwykle naczynia, sprzątanie i musiałam z M jechać do miasta. Pomyślałam jak wrócę to zrobię trening. Ale już gdy wyjeżdżaliśmy to bolał mnie żołądek plus okres.... i brzuch. Ale nie chciałam się poddać. Zeszło Nam się jakieś 4 godziny, gdy wróciliśmy było mi tak cholernie zimno.... Nadal jest, napaliłam w kominku bo M musiał znowu gdzieś jechać. Miałam przygotowany kominek , tylko podpalić. Napaliłam ale mi nadal zimno. Dziś odpuszczam trening. W sumie dzisiejszym treningiem będą porządki :(     Zawiodłam sama siebie,ale nie chcę i nie mogę się rozchorować :( Coś za coś. Wyjazd z M pokrzyżował mi plany i wkurzyłam się... Ale musiałam z Nim jechać :(   Jutro skupię się na sobie, najpierw zrobię to co ja mam zaplanowane !!!  Przecież JA też jestem ważna. A dziś może to i lepiej że odpocznę, bo i tak ten trening byłby byle jaki... Z uwagi na ból. Kolacja to dwie bułki z Auchan takie małe śniadaniowe z których zrobiłam a'la hot-dogi ;) z serem, prażoną cebulką . Tak mnie naszło. 

         Niech moc będzie z Nami jutro i cały nowy tydzień :) Pozdrawiam serdecznie :) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.