Witajcie moje walczące :) wczoraj jak zwykle przed dziesiątą byliśmy już na działce: pilnowałam pomidory, ogórki, posadziliśmy trzy grządki ziemniaków bo młody sobie zażyczył :) chciał niech ma!!! Posadziliśmy jakieś krzaki przed plotem, trochę poplewilam i nie wiem kiedy na zegarku była 16.00 wodę oczywiście piłam, ale kto by pamiętał o jedzeniu? Bo przecież nie ja. Zjadłam jabłko i na tym koniec. Normalnie zero rozumu!!! Chyba go wyrwałam razem z chwastami. Wczoraj jak pracowaliśmy przechodzi alejka jakiś gość przystanął i patrzy... Patrzy, patrzy, a my robimy image gość krzyczy do taty: Kaziu, a Ty tę działkę sprzedałes? A mój mąż odpowiada tak córce, a gość a pan to zięć: a mąż tak. A gość ale państwo to tacy pracowici... A mąż może i pracowici, ale córka ambitna, może nawet aż za bardzo :) nie powiem miło słyszeć takie slowa, ale ile pracy tam włożyliśmy... Potem pojechaliśmy do domku, szybki obiadek i na spacer jakieś 5 km, zakupy i ... Wieczór. Dzisiaj znowu pojechaliśmy na działkę, ale wróciliśmy wcześniej około 14. Teraz posiedziałam na tarasie, wypiłam kawkę, troszkę złapałam promieni słonecznych i jadę na rower. Wkońcu mam motywacje: widziałam zdjęcia lżejszej o 20 kg kuzynki, która wczoraj powiedziała, że jeszcze zrzuci 10 kg i będzie już ok. Czy ktoś chciałby ode mnie trochę mojego balastu? Pozdrawiam.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.